poniedziałek, 3 grudnia 2012

Dramat zwierząt w Chinach – żywcem gotowane, żywcem obdzierane ze skóry



UWAGA – Poniższy wpis zawiera drastyczne opisy oraz fragmenty filmowe!
Każdego dnia w Chinach, Korei i na Filipinach zabija się tysiące psów i kotów. Zwierzęta te zabija się dla mięsa oraz dla ich skóry (w przypadku psów). Czy jest to okropne? Z pewnością dla nas jest to niewyobrażalne i obrzydliwe.


Jednak patrząc obiektywnie na kwestię jedzenia psiego czy kociego mięsa krytykując jedzenie właśnie tych zwierząt nie jesteśmy do końca obiektywny – jada się krowy, świnie, króliki, świnki morskie. W Indiach np. krowa jest święta i jedzenie jej to istne barbarzyństwo – dla nas to norma.
O co więc się rozchodzi i czego ma dotyczyć ten wpis? Nie oburzam się o sam fakt jedzenia psów czy kotów, co wcale nie znaczy, że jest to dla mnie w pełni normalne czy też nie wywołuje we mnie obrzydzenia. Jest to straszna „tradycja” jednak byliśmy hipokrytami mówiąc, że jedzenie innych zwierząt jest ok, a tylko jedzenie psów i kotów jest pe i oburzali się tylko i wyłącznie o ten fakt. Można jedynie żywić nadzieję, że narody te wyjdą ze swojego zacofania i te domowe zwierzęta staną się ich przyjaciółmi a nie pokarmem.
Czego więc nie rozumiem? Nie rozumiem potrzeby gotowania psów i kotów żywcem, zdzierania skóry z całego ciała psa, gdy ten żyje ani też nie rozumiem skrupulatnego pałowania drewnianym palem psa przed przystąpieniem do gotowania lub obdzierania go ze skóry. Niewyobrażalna ilość cierpienia, jaka zadawana jest tym zwierzętom jest nie do pojęcia!


Jak to wygląda dokładniej? Możecie to zobaczyć na filmie lub przeczytać opis pod nim.
[jwplayer config="custom player" file="http://szelest-stron.pl/ptroa_movie.flv"]

Zwierzęta pakowane są do małych klatek po 8-10 psów w jednej płaskiej klatce, są one w niewyobrażalnym ścisku, pręty kraty wbijają się im w skórę. W takich klatkach są transportowane na „rynek”. Zrzuca się je w tych klatkach z ciężarówki podkopując, pewnie dla lepszego efektu.

Wyciągane z klatek są metalowymi szczypcami lub chwytem za tylną nogę. I tak oto zaczyna się męka – w zależności od zapotrzebowania na skórę psy i koty są albo żywcem wrzucane do gotowania albo też przystępuje się do ściągania z nich skóry żywcem.
Psy są pałowane, bo w wyobrażeniu Chińczyków dzięki temu mięso będzie bardziej kruche, skóra z nich ściągana jest podczas gdy one ciągle żyją nie tylko dlatego, że podobno wtedy „lepiej” schodzi”.
Chińczycy „wierzą” bowiem, że cierpienie wydobywa smak psiego mięsa. Pokazuje to tylko ich zwyrodnialstwo i okrucieństwo – doskonale zdają sobie sprawę z bólu zadawanego tych zwierzętom.
Pałowanie, skalowanie, rzucanie głową o ziemię, kopanie, przyduszanie odbywa się na oczach tłumów, są wśród tego tłumu dzieci, kobiety – nie widać w nich zbytniego przerażenia czy też oburzenia.
Czasem psy są wieszane na metalowych hakach poprzez wbicie haka w szczękę (cały czas wtedy żyją).
Ludzie dopingują oprawcę/oprawców w jego działaniach, każda wymyślniejsza tortura wzbudza coraz większy entuzjazm tłumu.
Czy jest w stanie ktokolwiek zrozumieć dlaczego oni nie mogą po prostu zabić tych zwierząt i ich ugotować gdy już nie żyją, ściągnąć skóry gdy już nie żyją i obciąć łapy, gdy już nie żyją? Po co komukolwiek jest potrzebne takie okrucieństwo? Jak chore muszą być umysły ludzi, którzy się temu przypatrują, przyklaskują i który to robią?!
Przez ostatnie kilka dni obejrzałam filmy z różnych źródeł, na jednym z nich pokazany był pies rasy spaniel. Był to spaniel złoty – bardzo podobny do tego, którego mam obecnie. Jego los nie był jednak taki, jak mojego kanapowca. Na jego złotowłosej szyji pojawił się metalowy pręt do podwieszenia na haku, a jego oczy do końca agonii nie przestały mieć w sobie tego, znanego spanielom, spojrzenia pełnego zaufania i wiary, że zaraz wszystko będzie dobrze. Nie było dobrze. W ogromnej, tym razem, klatce czekała jeszcze jakaś 20-stka jego rodzeństwa. „Każdego roku w Chinach dziesiątki milionów zwierząt zostają zarżnięte i zaszlachtowane. Zapotrzebowanie na futro jest wysokie, a Chińczycy je dostarczają. To czego nie uda im się wyeksportować poza Chiny zwykle kończy na talerzu.
Zasmuca fakt, że zwierzęta cierpią horrendalne tortury. Są łapane na ulicy i tuzinami upychane w małych klatkach, bez możliwości ruchu. Następnie rzuca się nimi jak martwymi przedmiotami z ciężarówek na ziemię, uderzają o siebie na wzajem i obijają o stalowe klatki. Później klatki te są układane w sterty i wtedy zaczyna się prawdziwy koszmar.
Zwierzę zostaje brutalnie wyciągnięte z klatki i związane, by uniknąć oporu. Jest lekko oszołomione uderzeniem w głowę, ale wciąż żywe. Jeżeli zwierzę nie jest ciężkie, pracownik trzyma je za tylnie łapy po czym bierze zamach i uderza jego głową o ziemie.
Gdy zwierzę jest ogłuszone, zaczyna się nowy i niepojęty etap w tym trwającym koszmarze. Pracownik wykonuje małe nacięcie na plecach zwierzęcia, a następnie metodycznie ściąga z niego skórę.
Proces skórowania trwa około minuty i podczas jego trwania pracownik aktywnie utrzymuje zwierzę przy życiu, ponieważ, jak się uważa, łatwiej jest oskórować zwierzę, gdy jest wciąż ciepłe i krew krąży w jego żyłach. Lecz tu koszmar się nie kończy.
Ostatni etap tego niewyobrażalnego horroru polega na rzuceniu zwierzęcia na bok, na wierzch stosu powstałego z jego zdychających przyjaciół, gdzie umiera nie mogąc wytrzymać bólu. W innych przypadkach, gdy futro zwierzęcia nie jest potrzebne (głównie kocie), zostają one wrzucone do worka, a następnie ugotowane żywcem w beczce wrzącej wody.
Naszym obowiązkiem jest sprowadzić oświecenie. Jest to nasz moralny obowiązek wobec tych zwierząt. Zamykanie oczu nie sprawi, że to się skończy!”

Pod tym adresem możecie znaleźć petycję przygotowaną przez organizację Preserving The Rights Of Animals http://www.ptroa.co.il/petition/

Czy podpisanie petycji możesz coś zmienić? Nie wiem. Może tak, może nie. Może to nic nie da, możemy zamknąć tą stronę i i iść plewić nasze wirtualne grządki albo włączyć telewizor.
Jedno jednak jest pewne – zamykanie oczu na ten problem nie sprawi, że on zniknie! To, że zapomnicie o tym opisie, o filmach jakie zobaczyliście nie sprawi, że te zwierzęta przestaną cierpieć – to z pewnością nie zmieni nic.  Podpisanie tej petycji, przesłanie jej do znajomych, zrobienie wokół niej szumu daje jakąkolwiek szansę na zmianę, a z pewnością nie pozostawia nas bezczynnymi.
Zróbmy chociaż to, co możemy zrobić, bo każde działanie, nawet jeśli wydawałoby się nie mieć znaczenia jest lepsze niż głucha obojętność!
„Człowieczeństwo nie jest stanem, w którym przychodzimy na świat. To godność, którą trzeba zdobyć” – Jean Bruller
 

 

1 komentarz: